Udajcie się w podróż pełną kolorów, bo taka jest od kilku dni nasza przyroda i niech taka będzie nasza pogoda… ducha… jak najdłużej, jak ciepła złota polska jesień. Aby w naszym wewnętrznym cieple mogli ogrzać się inni ludzie… i tylko szkoda, że na antypodach deszcz…
*kolejność zdjęć przypadkowa – tak się samo pomieszało
Tydzień 34
TYDZIEŃ 33
3/4 drogi… dlatego bez wprowadzenia, komentarza z mojej strony. Po prostu zapraszam na spacer po naszej galerii, z oszalałym alfabetem w tle… gdy wszystko w ruchu, gdy czas rozmazuje granice poznania
TYDZIEŃ 32
Samotność
zamiast rodzinnego szczęścia
ulatującego wraz z czerwonym balonem
w niebo
które będzie nas przenikać swym błękitem
będąc chmurą
końcem drogi
rozbłyskiem dającym cień
ostatecznie stając się
sacrum
wspomnieniem
dziecka
TYDZIEŃ 31
Czasem dłońmi patrząc
Widzimy rodzinę
Lub swoją twarz
Źrenicą oka
Dostrzegając drogę spadających Perseid
Będącą wspomnieniem
Zachodzącego słońca
Świata skąpanego w kolorach
TYDZIEŃ 30
Melancholie wieczorne
Przez dłuuugi czas
Przędą nitkę wspomnień
W surrealnym świecie
Dotykając
Nie tylko lustra wody
Pocałunek zamieniają w taniec
A sukienkę w jakiś strój
I tylko zwierzęta w naturze
Ukryte o zachodzie słońca
Obserwuje cała rodzina
TYDZIEŃ 29
Dziękuję że patrzysz na mnie każdego dnia
Dziękuję za wszystkie swe oblicza
Skrywane w różnych portretach
Z codziennością w tle
Dziękuję za linie które sprawiają
Że jestem dla Ciebie jedyny
Dziękuję że nauczyłeś mnie patrzeć przez szkoło
Czasem dając mądrość mędrca
Dziękuję za każdy darowany świt
Dziękuję za wino słodycze i taniec
Za klawiatury dotknięcie
Za cichość przyrody i miasta zgiełk
Za tych których cichą obecność znaczą ślady łap
Za stare przedmioty
I tylko proszę…
Gdy wzejdzie księżyc życia
Pozwól mi być z nią
TYDZIEŃ 28
Piękna jak kwiat
Najeżona kolcami zdolnymi zadać ból
Innym i sobie
Łączy piękno natury i ludzkich rąk
Wlewając zamiast wina wodę do kielicha
Stawia świat na głowie
W oczekiwaniu na Kany cud
TYDZIEŃ 27
W świecie, który dostrzegamy nie wprost
Obserwują nas ukryte zwierzęta
A drewno staje się schronieniem nie tylko dla nich
W mieście
W dzień i w nocy
W makroświecie własnych religii
Szukamy wytchnienia w zwykłych słowach
W codziennej kawie
W mrówkach liter
Przebiegających po kartkach książki
TYDZIEŃ 26
Życie
które zrodzone jest z miłości i lędźwi
zaklęte w rozrzuconych fotografiach
nieraz ma smak cierpkiego owocu cytryny
oczarowuje codziennością zwykłych czynności
gdy nierealne wydaje się odnalezienie siebie
nawet gdy zrzucimy maskę
i stworzymy prawdziwy portret
samych siebie
TYDZIEŃ 25
Kryształowy róg zwalistego nosorożca
Rzuca cień dziewczynki
Uśmiechając się do księżyca
Chwilę po tym jak słońce
Położyło cieniem nie tylko ludzi
Ostatkiem sił tworząc obraz przez szkło
Gdy w rodzinie
Nie zawsze dzieci patrzą
W tę samą stronę co dorośli
Rozmyślamy jak powstać
Z popiołu codzienności